środa, 29 sierpnia 2012

Rozdział 13



Była wyczerpana, ale nie mogła zasnąć. W swoim mieszkaniu podarowanym przez Kabuto w Dźwięku dawno zostały zgaszone wszystkie światła. Sakura wybrała książkę z regału, ale niemal natychmiast straciła zainteresowanie. Podciągnęła roletę. Noc była bezchmurna, księżyc w pełni świecił jasno na usianym gwiezdnym pyłem niebie.
Położyła się na łóżku, podciągnęła koc pod brodę i zwinęła się w kłębek. Bolało ją całe ciało; ale ten ból był słodki. Nie wiedziała dokładnie, ile razy się kochali; przedwczorajsze popołudnie zdawała się spowijać mgła. Wykorzystali każdą chwilę, by nie roztrwonić nic z tego krótkiego czasu, który mieli dla siebie. Była pewna, że zintensyfikowało to doznania.
W drzwiach pocałowali się na pożegnanie.
Na razie było za wcześnie, by umiała stwierdzić, co czuje – poza wyczerpaniem i odurzeniem. Nie panowała nad emocjami i nic ją to nie obchodziło.
Ból w ramieniu ciągle jej dokuczał, zdjęła więc bandaż by uleczyć ranę do końca.
Przez pięć minut delikatnie obracała i kręciła swoim lewym ramieniem, od czasu do czasu uciskając mięśnie, by odnaleźć najbardziej bolące miejsca, a potem zaczęła terapię leczniczą chakrą.

Po południu Sakura dotarła do jaskiń Dźwięku. Kabuto był w swojej grocie, bardzo niezadowolony.
- Ani Lidera, ani zwoju, Darui, Samui i Aburame nie żyją. Gratulacje.
- Drobiazg.
- Uważasz, że ich śmierć to dobry dowcip?
- Uważam, że to żałosne. To wszystko.
Kabuto pokiwał głową i odwrócił się do niej tyłem.
- To takie typowe dla ciebie, Sakura. Doprawdy, nie powinienem być zaskoczony. Zawsze szłaś po linii najmniejszego oporu.
- Twoim zdaniem powinnam się przejąć Akatsuki? Albo zwojem?
- Mówię o tych zabójstwach.
- Dzisiejszy świat jest barbarzyński i nieprzewidywalny. Ale ja ich nie zabiłam.
- Nie wierzę ci.
Kabuto westchnął.
- Aburame żył, kiedy go znaleziono.
O tym Sakura nie słyszała.
- Jesteś pewny?
- Zdumiewające, ale był w stanie mówić. Rolnik, który go znalazł spisał jego słowa. Zdaje się, że przed śmiercią chciał oczyścić sumienie.
Sakura była zła i zmęczona. Spędziła ostatnią noc na bezproduktywnej analizie Uchihy, podczas gdy miała ochotę tylko położyć się do łóżka i zasnąć.
- Co powiedział?
- Niewiele, ale wystarczy. Wiemy kto chce kupić broń nuklearną. To Taka prowadzi rozmowy z shinobi Akatsuki, a Brzask próbuję zakończyć transakcje z Ame i Kuso.
- Dobrze zrozumiałam? Akatsuki dostaje broń od bezpośrednich wykonawców – Ame i Kuso – a następnie sprzedaje ją Tace? Gdzie tu sens?
- Najwyraźniej Akatsuki bardziej potrzebne są pieniądze niż broń. Prócz mało upierdliwej Suny nie prowadzą z nikim konfliktu, a z Taką od niedawna prowadzą sojusz. Nie mają nic do stracenia. Poza tym jeśli Taka znajdzie kogoś, kto kupi od nich broń za dużą sumę… Nigdy nic nie wiadomo.
- Jest coś jeszcze?
Kabuto skrzywił się, jakby bolały go zęby.
- Dowiedziałem się, że Aburame i młody Uchiha nigdy nie byli w najlepszych stosunkach. Gdyby Sasuke był Liderem Akatsuki lub byłby z nimi w jakiś sposób powiązany, Aburame już dawno wyśpiewałby to Sunie. A tego nie zrobił.
- No i Taka zmieniła zdanie. Nie są już zainteresowani bronią nuklearną. Teraz chcą biologicznej. Dojdzie do transakcji.
- Kiedy?
- Nie wiadomo.
- I nie wiadomo, kto jest liderem Taki oraz Akatsuki ani w jaki sposób chcą użyć tej broni?
- Nie.
- Coś jeszcze?
Kabuto kiwnął głową.
- Masz dowiedzieć się, kto rozkazuje Akatsuki. Jak ci się to nie uda, musisz udaremnić transakcję. Jeśli broń wpadnie w ich ręce, już jej nie przejmiemy. O Liderze Taki wiemy tylko tyle, że ma bliski kontakt z Itachim Uchihą. Stawiam na jego brata, chociaż oczywiście to nie jest sprawdzona informacja.
- Jeśli to Sasuke, to rzeczywiście kontakt jest bliski. A co ze zwojem?
- W świetle wyznania Akatsuki zwój i tak nie ma już żadnej wartości. Dotyczył broni nuklearnej. To przeszłość.
Sakura pomyślała o zabitej parze z Kumogakure. Nigdy się nie dowiedzą jak bezsensowną śmiercią zginęli, jednak nie czuła się przez to ani trochę lepiej.
- Wiesz, gdzie jest ten zwój?
- Nie. Ale wiem, że Darui nie miał zamiaru go sprzedać. Chciał oddać go Sunie w ramach układu, który z nimi wynegocjował. W Piasku jednak nie wiedzą, że teraz zagrożeniem jest broń biologiczna, a nie nuklearna. Więc nadal są przekonani, że zwój ma znaczenie.
Sakura analizowała tę informacje przez chwilę.
- Co sądzisz o Itachim Uchiha? – spytał.
Sakura poczuła się tak, jakby dostała cios w splot słoneczny.
- Co masz na myśli?
Brakowało jej tchu, a w głosie zabrzmiała nuta winy. Kabuto zdawał się tego nie zauważać.
- Często robił interesy z Akatsuki i Taką. I jest bratem Sasuke.
- Nie wydaje mi się, żeby miał coś z tym wspólnego. Raczej trzyma się na uboczu.
- Prawdopodobnie masz rację. To był tylko taki pomysł.
Sakura przez chwilę milczała nie wiedząc jak ubrać myśli w słowa.
- Jeśli to ma się udać, muszę działać niezależnie.
- Słucham?
- Wywiążę się z tego zadania. Zwój zniknął, ale dowiem się kto jest Liderem Akatsuki. I Sinobi Gashir zostanie pomszczony. Ale nie będę związana z Oto. Nie mogę przerywać tak ważnej misji po to, żeby złożyć ci raport i podróżować z jednego kraju do drugiego.
Kabuto tylko prychnął z pogardą.
- To absurd.
- Ja nie proszę, tylko oświadczam.
- Więc pozwól, że ja oświadczę, iż…
- Jeśli ci się to nie podoba, możesz wziąć Akatsuki i wsadzić ich sobie w dupę. Ciasno tam już pewnie, ale za to znajdą się w dobrym towarzystwie.
Kabuto wyglądał tak, jakby przeżył mały szok.
Sakura wycelowała w niego palec wskazujący.
- Nie daję ci wyboru. Mówię jak będzie. Chcesz mojej pomocy? Świetnie. Ale nie będę się z nią z tobą dzielić. Zrobię to po swojemu, ty dostaniesz to, czego chcesz, i oboje będziemy zadowoleni. Jeśli będę czegoś potrzebowała, dam ci znać przez Hanabi. Poza tym nie będziemy się kontaktować. A kiedy to się skończy, już nigdy się nie spotkamy.
Kabuto analizował to co powiedziała.
- W takim razie trzeba zorganizować twój powrót na scenę.
- Co sugerujesz?
- Kilka akcji w Kraju Ognia, żeby nagłośnić sprawę.
Pokręciła głową.
- Ja tego nie zrobię.
- Nie będziesz musiała. Wyślę kogoś innego. Ty masz być tylko gdzieś w pobliżu. Pokazać się parę razy, żeby ludzie zaczęli gadać.
- Jak chcesz to zorganizować?
- Hanabi cię poinstruuje.
- Ale poza tym jestem niezależna?
- Tak.
- W porządku.
- Prócz tego Ibiki prosił, żebym ci przekazał, że będzie jutro w Oto.
- Dobrze.
- Teraz możesz już iść – powiedział Kabuto. – Od tej chwili zmierzamy w dwie różne strony.


Zamykam drzwi mojego mieszkania. Jestem sama i piekielnie zmęczona po dotarciu tutaj. Rzucam torbę na podłogę w sypialni, ale nie zawracam sobie głowy wyciąganiem z niej czegokolwiek. Przez chwilę leżę na łóżku bez ruchu, o niczym nie myśląc, niemal nie oddychając. Pokój oświetlają tylko uliczne latarnie, widoczne za oknem. Rzucają na sufit duże prostokąty o rozmytych krawędziach.
On prawdopodobnie nadal jest w Chmurze albo w drodze do Mgły. Myślę o nim pode mną, nade mną, za sobą, przed sobą. W sobie. Stał się częścią mnie, nawet jeśli już nigdy go nie zobaczę.
Gotuję gyouza. Przed jedenastą kładę się do łóżka.

Rano czuję się inaczej. Jest wpół do dziesiątej. Środki przeciwbólowe, które wczoraj wzięłam zapewniły mi dziesięć godzin snu. Napuszczam wody do wanny i biorę kąpiel. Teraz mam wrażenie, że Itachi był tylko snem. Odległym, nierealnym snem, tak ulotnym jak para, która wypełnia łazienkę i sprawia, że na moje policzki wypływa rumieniec.
Znowu jestem niezależna. To nawet ekscytujące samemu podejmować decyzje.
Siedzę w wannie pół godziny. Potem ubieram się i zaparzam dzbanek herbaty.

Po porannej toalecie, Sakura wyszła na opuszczone ulice Dźwięku. Mżyło. Kierowała się do jedynego baru w Oto, gdzie mieszkańcy chętnie spędzali czas po pracy. Zobaczyła Ibikiego na tyłach sali. Miał na sobie szary, wystrzępiony strój shinobi, który rzucał się w oczy na tle zwykło ubranych mieszkańców.
W knajpie było dość ciemno, a w powietrzu unosił się słodkawy zapach tytoniu. Dosiadła się do stolika dość zakłopotana. Nie sądziła, że tak szybko spotka go ponownie. Czuła się trochę jak uczennica, która coś przeskrobała, stojąca przed nauczycielem.
- Chyba nie wpadłaś w jakieś kłopoty, co?
W pierwszej chwili nie przyszła jej do głowy żadna stosowna odpowiedź. Ibiki spojrzał na nią wyczekująco.
- Próbuję zostawić wszystkie swoje kłopoty za sobą. To będzie moja ostatnia akcja, pamiętasz?
- Więc jednak masz kłopoty.
- Dam sobie radę.
Spojrzał przelotnie na jej lewe ramię, gdzie widniała duża blizna po zdarciu skóry, której wcześniej nie było.
- Naprawdę?
- Poczujesz się lepiej, jeśli ci powiem, że oparzyłam się przy gotowaniu?
Uśmiechnął się.
- Twój informator cię szukał, aż w końcu dotarł do mnie. Będzie za godzinę na tyłach baru.
- Suigetsu?
- Tak.
Przez chwilę panowała niezręczna cisza.
- Pamiętasz jak opowiadałam ci o porwaniu Mizukage?
- Jak mógłbym zapomnieć?
- A potem jak opowiedziałam ci o moich byłych relacjach z Shikamaru…
- Oczywiście.
- Jak sądzisz, dlaczego on uciekł?
- Nie wiem.
- Musiałeś przecież o tym myśleć.
- To było ponad cztery lata temu, Sakura… Zostaw to w spokoju, to już przeszłość.
- Może on mnie nie kochał.
- Myślę, że cię kochał.
- Może więc nie kochał mnie dość mocno.
- A może kochał cię zbyt mocno?
- To znaczy?
- Nic.
- Ibiki…
Był wyraźnie zdenerwowany.
- Może bał się, że jeśli z tobą zostanie, będziesz w niebezpieczeństwie. Może myślał, że najważniejsze jest to, byś była wolna.
- Tak myślisz? Czy po prostu wiesz, że tak było?
Patrzyli na siebie przez chwilę. Sakura miała wrażenie, że trwało to jakiś czas, ale nie zdołała dotrzeć do tego, co kryło się w jego oczach.
W końcu wyszeptał:
- Tak tylko sobie pomyślałem. To wszystko.


Suigetsu. Diler informacji. Dziś był najwyraźniej w dobrym humorze.
- Co porabiałaś, Sakura? Mam nadzieję, że nie zatrudniłaś kogoś innego. Niewierność bardzo boli.
- To towarzyska pogawędka? Czego chcesz?
- Bardziej interesuje mnie to, czego ty chcesz.
- Interesuje mnie kim jest Lider Akatsuki, kto nimi kieruje. I kto zabił Shino Aburame.
- A, Aburame. Jeszcze jedno dobre źródło przychodów. Sporo na nim zarobiłem.
- Wiesz, kto go zabił? Zapłacę za nazwisko.
- Zapłacisz za wszystko…

2 komentarze:

  1. Nie jestem pewna, gdzie zostawić swój komentarz, więc robię to tutaj ^^".
    Mianowicie chciałam poinformować o nowym rozdziale u mnie, na który serdecznie zapraszam :).
    Tak w ogóle chciałam jeszcze powiedzieć, że na Twoim blogu byłam już wcześniej - w sumie za pośrednictwem Haraise, na której blogach zostawiłaś komentarze. Już wtedy miałam zabrać się za przeczytanie Twojego bloga, jednak czas mi na to nie pozwolił... Jednak w między czasie postaram się zapoznać z Twoim opowiadaniem, chociaż może zająć to jednak trochę czasu ^^".

    OdpowiedzUsuń
  2. Witam. Oceniająca (Armina) u której Twój blog jest w kolejce zrezygnowała z oceniania. Czy mogłabyś wybrać inną osobę, która miałaby zająć się Twoim blogiem? Taką informacje napisz w komentarzu pod najnowszym postem.

    Pozdrawiam,
    Czekoladowa z era-krytyki.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń