czwartek, 7 marca 2013

Rozdział 21




Tydzień później, Kraj Wody.
Drżała na całym ciele i powtarzała sobie, że to naprawdę nic wielkiego. Mdliło ją ze zdenerwowania. Itachi był na wschód od Kiri, w osadzie Taki. Ona jednak skierowała się na północ. Rozdzielili się już w Kraju Fal, tak na wszelki wypadek. W drodze do Wody niewiele rozmawiali. Nie musieli.
Itachi miał rację. To nie mogło trwać. Nie tak.
Nie spała. Nie dlatego, że tęskniła za Uchihą, ale dlatego, że wiedziała, co ją teraz czeka. Przewracała się z boku na bok. Mdliło ją, mięśnie miała obolałe i sztywne z napięcia. Godzina między trzecią a czwartą była najczarniejszą godziną tej nocy. Chciało jej się wyć, skakać z okna. Chciała zniknąć. Krótko po piątej poddała się i wstała z łóżka. Dalsza walka nie miała sensu. Teraz mogła już tylko przygotować się na to, co miało się stać. Próbowała się więc skoncentrować, skupić na tym, by znowu wyzbyć się wszystkich emocji. Przypomniała sobie, jaka była na południu Kraju Ognia i z czystą satysfakcją złamała nos Hayase – dwukrotnie. Mogłaby to zrobić jeszcze raz.
Teraz jednak walczyła z ogarniającą ją paniką. Oddychaj powoli. Nie wpadniesz w panikę, jeśli zapanujesz nad oddechem. Wiedziała, że to prawda. Wzięła kąpiel, żeby się trochę zrelaksować i uspokoić umysł. Właśnie tego, pięć lat temu nauczył ją Ibiki. Oddech, wizualizacja. „Zobacz to, co chcesz, by się stało, a wówczas to się stanie”.
Założyła lekko obcisły czarny strój shinobi i fioletowy płaszcz. Podmalowała lekko oczy, nałożyła trochę podkładu na twarz i pociągnęła wargi szkarłatną szminką. W lustrze zobaczyła kobietę dziesięć lat starszą niż ona.
Kraj Wody był dziwnie cichy. Gdy dotarła na miejsce poczuła, że panika wraca, lecz uspokoiła się po chwili. Weszła do środka.
- Wiedziałem, że wrócisz – odezwał się Hidan.
Sakura milczała.
- Napijesz się czegoś?
- Sake. I na twoim miejscu nie byłabym taka pewna siebie. Będziesz musiał mnie przekonać, że masz coś, po co warto było wrócić.
- Oczywiście.
- Więc co masz?
- A co ty masz?
Niczego po sobie nie pokazuj. Nawet, kiedy będziesz naga.
Sakura zdjęła płaszcz.
- Chcę wiedzieć, o czym rozmawiamy. W przeciwnym wypadku zrobimy to inaczej.
Hidan szeroko otworzył oczy.
- Wiesz, że zarżnęłabym cię jak psa, gdybym czuła, że nie masz żadnych ważnych dla mnie informacji.
Pokiwał głową.
- Mogę ci powiedzieć, kto stworzył tę broń i gdzie, podać dokładny adres, wiem też kiedy odbędzie się transakcja pomiędzy Brzaskiem a Taką. Mogę też rzucić parę podstawowych informacji o Akatsuki, ale nie gwarantuję, że są sprawdzone.
- Data transakcji Taki i Akatsuki interesuje mnie najbardziej.
- Wiem.
Sakura rozejrzała się po pokoju. Na biurku leżał kunai. Hidan sprawiał wrażenie zdenerwowanego. Zapewne jednak nie był tak zdenerwowany jak ona.
Wybór. Ponownie poczuć się jak śmieć dla informacji? A Itachi? Z drugiej strony jednak alternatywa jest bez wątpienia gorsza. Nie dostanie tego, po co tu przyszła, łamiąc nos Hidanowi, tak jak Hayase. Hidan był uzdolnionym shinobi klasy S i zupełnie innym typem człowieka.
Wziął jej milczenie za zgodę i powiedział:
- Zdejmuj ubrania.

Hidan opadł na kanapę, ciężko dysząc. Zaproponował jej prysznic – kolejny prysznic, wcześniej zażądał, by wzięła dwa – ale Sakura odmówiła. Chciała jak najszybciej wyjść. Drżała na całym ciele. Hidan sięgnął po sake, które stało przy kanapie, i patrzył jak wstawała. Kiedy schyliła się by podnieść majtki, powiedział, by zostawiła je tam, gdzie są. Dodał, że zachowuje jej bieliznę na pamiątkę. Sakura wiedziała, co próbował osiągnąć, i ugryzła się w język. Włożyła bluzkę, która lepiła się jej do skóry. Czuła na sobie jego zapach, ciężki i nekrotyczny. Była jak automat i dzięki temu właśnie przetrwała jakoś minione godziny. Nie dała mu nic. Możliwe, że jej obojętność przedłużyła udrękę, ale Sakura nie dbała o to. Mógł z nią robić, co tylko chciał, ona nie miała zamiaru płakać ani jęczeć.
Kiedy wkładała legginsy, spróbował jeszcze raz.
- Wiesz, powinniśmy znowu to zrobić.
- Następnym razem, kiedy spróbujesz mnie dotknąć, zabiję cię.
- To właśnie najbardziej w ciebie lubię. Nie tylko świetnie się pieprzysz, ale naprawdę jesteś twardą suką i świetną kunoichi. Przysięgam, drugiej takiej nie ma na całym świecie.
- Za to takich jak ty jest niestety zbyt wielu.
- Daj spokój, Sakura. To ty podjęłaś decyzję. Postanowiłaś to zrobić. Tak, jak przewidziałem.
Było wpół do siódmej, kiedy Sakura wyszła z budynku i ruszyła w stronę hotelu. Czuła się całkowicie otępiała, wiedziała jednak, że ten stan nie będzie trwał długo. Że nie może trwać długo.
Postanowiła wysłać jastrzębia do Dźwięku. Chciała spotkać się z Hanabi.


Zatrzaskuję drzwi wejściowe, wchodzę do pokoju hotelowego i otwieram butelkę sake. Wychylam ją i piję do dna. Chcę pozbyć się z ust smaku tego człowieka. Potem idę do łazienki, gdzie pół godziny stoję pod bardzo gorącym prysznicem. Namydlam całe ciało i szoruję, po czym spłukuję pianę wymieszaną z krwią. Rany na plecach, choć płytkie, w dalszym ciągu krwawiły. Moja skóra przybiera barwę ostrego różu – poza tymi miejscami, w których zaczynają się pojawiać sińce. Wychodzę spod prysznica i owijam się wielkim ręcznikiem. Wyciągam z jednej z szafek duży czarny worek na śmieci i wrzucam do niego wszystko to, co miałam na sobie, łącznie z płaszczem i butami. Niczego nie chcę zatrzymać. Dodaję jeszcze kredkę do oczu, podkład, szminkę. Potem stawiam worek pod drzwiami. Nie mogę nawet znieść świadomości, że mam go w tym pomieszczeniu.
To jest dowód – gdyby potrzebne były dowody – że tak naprawdę nie wróciłam do przeszłości. Po ucieczce z Dźwięku, uprawiałam seks z różnymi shinobi, jeśli wymagała tego sytuacja. Kiedyś, zrobiłabym to co teraz tego popołudnia, a potem spokojnie piłabym herbatę. Zrób co trzeba, rozpraw się z tym i ruszaj dalej. Wtedy nie przejmowałabym się, bo nie pozwoliłabym sobie na to. To była moja istota: umiałam perfekcyjnie funkcjonować, nic nie czuć, wyeliminować czynnik ludzki ze swoich działań, by stać się piękną, niezawodną maszyną.
Wtedy Hidan był jednym z tych shinobi. W przeszłości pozwalałam mu na to, na co miał ochotę, i dawałam mu to, na co miał ochotę; jęczałam z rozkoszy albo krzyczałam z bólu, w zależności od sytuacji. To właśnie sprawiało, że byłam taka dobra w tym co robiłam: kłamałam, kradłam, pieprzyłam się i zabijałam. Wszystko to robiłam tak samo doskonale.
Teraz czuję się zdezorientowana i rozbita, co powinno być dobrym znakiem, bo pokazuje, że nie jestem taka jak kiedyś. Pokazuje, że jestem człowiekiem. Mówiłam sobie, że to cena, jaką warto zapłacić za wolność. Próbowałam się pocieszać, powtarzając sobie, że przecież nie zrobię niczego, czego nie robiłabym już wcześniej. Pomyślałam sobie, że nie pozwolę, by mnie to zraniło. Próbowałam się przekonać, że nie zdradzę Itachiego, bo cokolwiek zrobię, nie będzie to miało żadnego emocjonalnego znaczenia. Jakież to było naiwne.


Tydzień później – dwudziestego dziewiątego grudnia – Hanabi dotarła do Kraju Wody. W hotelu pojawiła się o świcie. Sakura wciągnęła dresowe spodnie i różową podkoszulkę.
- Na Piątą, wyglądasz okropnie. Wszystko w porządku?
Za dużo sake, za dużo poczucia winy, za dużo bólu – za mało snu.
- Złapałam tutaj jakieś przeziębienie – powiedziała. – Kawy, herbaty?
- Nie, dziękuje. Do rzeczy: kiedy nastąpi transakcja?
- Równo za miesiąc. Nie wiedział jednak, gdzie dokładnie, więc niewiele nam to daje. Trzeba przejąć tę broń podstępem, skoro Dźwięk nie może sobie na nią pozwolić pod względem finansowym. A co ty masz dla mnie?
Hanabi podała jej zwój.
- Pracowałam nad tym przez ostatnie dwa tygodnie. Śpieszyłam się i nie jest tego wiele, ale na więcej i tak nie miałabyś czasu, bo wieczorem masz spotkanie.
- Z kim?
- Z Kiri. Nie, nie chodzi mi o osadę, tylko o shinobi. To jego adres.
- Pamiętam go. To ten uzdolniony medyczny ninja. Był w oddziale Ataku Z Zaskoczenia razem z Omoim, Saiem i Kankurou.
- Tak. I przez sześć lat pracował przy tworzeniu broni biologicznej w Trawie. Wszystko, co powinnaś o nim wiedzieć, znajdziesz w zwoju.
Kiedy Hanabi wyszła, Sakura otworzyła zwój. Syn medic-ninja, jego ojciec zmarł, gdy Kiri miał dwanaście lat, został zabity przez shinobi z Iwy. Kiri uzyskał rangę medic-ninja w wieku piętnastu lat, był bardzo biegły w dziedzinie medycyny, biologii i chemii. Po trzech latach walki na linii frontu przyłączył się do grupy badaczy w Kusagakure. Wrócił do Kraju Wody całkiem niedawno, bo jakiś rok temu. W zwoju umieszczono dwa zdjęcia. Na jednym z nich, z czasów pokoju, Sakura zobaczyła młodego, przystojnego shinobi o poważnym wyrazie twarzy i czarnych, nastroszonych włosach. Na fotografii wykonanej później nadal był przystojny, nadal miał poważny wyraz twarzy, ale był blondynem.

Kiri mieszkał w dość dużym domu w północnej części Mgły, nad morzem. Okna na parterze były zasłonięte firankami. Spomiędzy płyt prowadzącej do wejścia ścieżki wyrastały chwasty, na frontowych drzwiach łuszczyła się zielona farba. Kiedy je otworzył, Sakura przeżyła wstrząs. Według informacji, które dostała był dwa lata starszy od niej. Miał dwadzieścia dziewięć lat, ale wyglądał na dużo więcej. Resztki jego włosów były teraz prawie zupełnie siwe. Skórę miał suchą jak pergamin i pokrytą przebarwieniami, a szyję całą w plamach wątrobowych.
Zaprowadził ją do małej kuchni na tyłach domu. Była wąska i ciemna. Szafki wyglądały tak, jakby miały trzydzieści lat; z całą pewnością znalazły się tu, zanim Kiri wrócił do Kraju Wody.
- Napijesz się herbaty?
- Tak, proszę.
Postawił zniszczony czajnik na gazie.
- Nie wiem czy mnie pamiętasz ale na pewno o mnie czytałaś, jak przypuszczam.
- Tak.
- Domyślam się, jakie mogłem zrobić wrażenie. Raczej nie wygrałbym konkursu na dobroczyńcę roku pomagając stworzyć broń biologiczną.
Sakurze żołądek podszedł do gardła. Przełknęła ślinę.
- Biorąc pod uwagę mój własny życiorys, staram się nie oceniać innych. Mogę zapytać o coś, czego w aktach nie było?
- Zapytać możesz.
- Dlaczego opuściłeś Trawę rok temu?
Wyjął z kieszeni papierosa. Dłonie mu drżały, miał problem z zapalniczką. Płomień błysnął dopiero przy szóstej próbie.
- Wróciłem tutaj z powodu prawdy. Kimkolwiek się stałem, byłem medic-ninja, mój ojciec również i w głębi serca zawsze najważniejsi byli dla mnie inni ludzie. Ty również jesteś medykiem, nie mylę się? Składaliśmy przysięgę i złożyłem ją w dobrej wierze.
- Chcesz powiedzieć, że przez sześć lat pracowałeś nad bronią biologiczną, nie wiedząc, co robisz?
- Chcę powiedzieć, że w Kusagakure mówiło się jedno, a robiło się drugie. Powiedziano mi, że będę pracował nad lekami i szczepionkami przydatnymi w zwalczaniu broni biologicznej produkowanej przez Sune. Wierzyłem w to. I wierzyłem, że musimy dotrzymać Sunie kroku, by powstrzymać ich przed użyciem takiej broni. Wszyscy w to wierzyliśmy. Refleksja przyszła później, kiedy stało się jasne, że wykorzystują moją wiedzę, żeby tworzyć broń.
Nalał herbaty do dwóch szklanek w mosiężnych koszyczkach, rozchlapując wrzątek dookoła.
- Na początku byliśmy bardzo dumni z tej pracy, nie przeczę. Ekscytacja nauką przeważyła nad względami moralnymi. Byliśmy młodzi, byliśmy pionierami. Nikt nas nie znał, ale wszyscy o nas wiedzieli. W całej Trawie i Deszczu. Niczego nam nie brakowało. Nie mówię o pieniądzach, oczywiście. Wtedy pieniądze jeszcze nie miały takiego znaczenia jak teraz. Mówię o zaszczytach. O aprobacie. Mieliśmy potężny budżet i potężne wpływy. W końcu wykonywaliśmy pracę dla Akatsuki, jak się potem dowiedziałem. Harowaliśmy jak woły, ale nikt nie narzekał. Mimo to jednak zacząłem mieć wątpliwości. Jeszcze zanim poznałem prawdę. Może był to efekt opóźnionego procesu dojrzewania, a może rosnącego rozczarowania władzą. A  może faktu, że pracowałem zbyt ciężko i zbyt długo.
- Co się stało?
Patrzył w oszklone drzwi wychodzące na maleńki ogródek. Sakurze wydawało się, że jest otoczony płotem, nie było go jednak widać, bo ogródek całkowicie zarosły krzaki i chwasty. Była pewna, że Kiri nigdy nawet nie próbował o niego zadbać.
- Odwiedziłem szpital w Kusagakure. Sterylizowano igły parą, ponieważ brakowało nowych i nie było możliwości zakupienia sterylizatora, kiedy stary się zepsuł. Gdy odwiedziłem to miejsce rok później, igły trzeba było ostrzyć.
- Ostrzyć?
- Tak, ponieważ końcówki się stępiły w wyniku wielokrotnego użycia. – Pokręciła głową. – A to tylko jeden przykład na to, jak musieli cierpieć ludzie, kiedy my mieliśmy pełen dostęp do wszystkiego, czego chcieliśmy. Mógłbym przytoczyć dziesiątki innych.
- I to właśnie tobą pokierowało?
- Głównie tak.
Zaprowadził ją do salonu. Ściany pokrywała ciemnozielona tapeta, brudne firanki, które widziała z zewnątrz, prawie nie przepuszczały dziennego światła. Dwóm fotelom bardzo przydałoby się nowe obicie, a w kominku trochę drewna. Lampy miały ciemnofioletowe abażury ze złotymi wzorkami. Pokój był martwy i ciemny.
Sakura usiadła i natychmiast poczuła ból. Poruszyła się niezgrabnie, szukając wygodniejszej pozycji i odruchowo przypomniała sobie przyczynę bólu – Hidana. Jego brutalne uściski, niepohamowaną agresję. Na samo wspomnienie wzdrygnęła się z obrzydzeniem.
Nieświadomy niczego Kiri ujął swoją szklankę obiema dłońmi i podniósł ją do ust.
- Jesteś rozgoryczony?
- Nie tak, jak kiedyś. Ale czasami tak, owszem. Dałem im wszystko. Zaufanie, intelekt, najlepsze lata mojego życia. Zdrowie. Cierpię na największy zestaw alergii, jaki można sobie wyobrazić. Nie mogę jeść wieprzowiny, drobiu ani jaj. Nie mogę nawet dotykać produktów mlecznych: mleka, sera, masła. Jestem uczulony na owoce cytrusowe i pszenicę. Trzy razy dziennie muszę nacierać całe ciało specjalną maścią, ponieważ moja skóra nie ma już żadnych naturalnych substancji natłuszczających. Cztery razy dziennie łykam pięć tabletek antyhistamowych. Z powodu szczepionek, które brałem, mam znacznie obniżoną naturalną odporność organizmu. Przeziębiam się średnio raz w miesiącu i muszę nosić specjalne przyciemniane okulary, żeby moje źrenice nie były wystawione na działanie promieni słońca.
- To wszystko z powodu tej pracy?
Przytaknął.
- Dopóki nie zacząłem siwieć i włosy nie zaczęły wypadać, przez cztery lata byłem blondynem.
- Zauważyłam to na zdjęciu.
- A wiesz, dlaczego tak było?
- Nie.
- Były miejsca, w których rozpylano w powietrzu wodę utlenioną jako środek dezynfekujący. Na samo wspomnienie tego zapachu, tego smaku, ciągle robi mi się niedobrze. Przez sześć lat woda utleniona nie tylko odbarwiała mi włosy, ale wnikała też do płuc, ilekroć wciągałem powietrze. Biorąc to wszystko pod uwagę, uważam, że to cud, iż w ogóle jeszcze jestem w stanie oddychać.
- Nie chciałabym cię urazić, ale to dziwne, że przy tym wszystkim palisz papierosy.
- Ha! Coś ci powiem. Kiedy zrezygnowałem z dalszej pracy, wiesz, jak pożegnali mnie koledzy?
- Jak?
- Ciepło i szczerze. Ściskali mi dłonie, obejmowali mnie, dziewczyny całowały w oba policzki. A potem mi powiedzieli, że za dwa lata nie będzie mnie już wśród żywych. Czyli został mi jeszcze jakiś rok. Nie sądzę, żeby kilka papierosów, a nawet bardzo dużo papierosów, mogło jeszcze coś zmienić.
Sakura przytaknęła.
- Testowaliście tę broń na ludziach?
- Nie. Nie celowo. Trzy lata temu doszło do wybuchu. Zarażony został jeden z biologów, pracujących w oddziale zamkniętym. Nie było mnie wtedy w budynku, kiedy doszło do tego incydentu. Zarażony zdążył zarazić trzy inne osoby zanim ktoś zorientował się o wypadku.
- Czy ci ludzie zmarli?
- Tak. I to w taki sposób, z jakim nigdy wcześniej nie mieliśmy do czynienia. Ich stan pogarszał się znacznie szybciej niż przypuszczaliśmy. W ciągu kilku godzin trucizna doprowadziła do pękania komórek ich organizmów. Wymiotowali. Mieli czarną biegunkę, której nie można było powstrzymać. Krwawili z nosa, uszu, odbytu, genitaliów. Nawet z sutków. Ich organy wewnętrzne przeszły w stan płynny, krztusili się nimi na naszych oczach. Takie były właśnie efekty tej broni. Pod koniec płakali krwią…
Kiri zapalił kolejnego papierosa.
- Co byś zrobił na moim miejscu?
Kiri milczał przez chwilę, zastanawiając się nad odpowiedzią, a Sakura słuchała jego świszczącego oddechu. W końcu powiedział:
- Jest ktoś, kto mógłby ci pomóc. Kitou, medic-nin z Konohy. Był moim zastępcą w Trawie, odszedł dwa miesiące po mnie. Jeśli uda ci się go odszukać, będziesz mogła mu zaufać.
- Gdzie on teraz jest?
- Gdzieś w Kraju Wody. Słyszałem, że się ukrywa.
- Dlaczego?
- Tego nie wiem.
- A jak mogę go znaleźć?
- Najpierw musisz znaleźć Hane Inuzuke. Jeśli ktokolwiek wie, gdzie jest Kitou, to właśnie ona. Powiedz jej, że to ja cię przysłałem. Jeśli nie będzie wiedziała, gdzie on jest, możliwe, że już nie żyje.
- Hana Inuzuka pracowała z wami przy broni biologicznej? – Sakura nie zdołała ukryć zdziwienia.
- Znasz ją?
- Bardziej jej młodszego brata, ale tak, również pochodzi z Konohy.
- Zajmowała się testowaniem trucizn na zwierzętach.
Sakura zaniemówiła. 


4 komentarze:

  1. Matko i co ja mam teraz powiedzieć? Wojna zmienia ludzi, widać to w twoim opowiadaniu doskonale. Czytam wiele blogów, niektóre są lekkie i wesołe, które bez problemu się komentuje, ale niektóre, jak na przykład twój, skłaniają do refleksji. Czytam i czytam i zastanawiam się co napisać, bo szczerze to zaniemówiłam. Naprawdę jestem pod ogromnym wrażeniem dojrzałego sposobu w jaki piszesz i ogólnie całej historii.
    'Czuła na sobie jego zapach, ciężki i nekrotyczny.' Genialne przedstawienie postaci Hidana w tym rozdziale, w końcu to jest kawał skurwiela a nie potulny misiak jak w niektórych opowiadaniach.
    'To właśnie najbardziej w ciebie lubię.' - powinno być w tobie, nie?
    Sposób w jaki sama Sakura o sobie mówi, o swojej przeszłości i teraźniejszości, o swojej zmianie.. rewelacja.
    No i ciekawe czy Itachi dowie się o Hidanie i jak na to zareaguje?
    Pozdrawiam, buziaki ;3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oh, nie wierzę, że ktoś jeszcze to czyta po tak długiej przerwie. Jest mi niezmiernie miło.
      Dziękuję za wyłapanie błędu i komentarz, to naprawdę zachęca do dalszego pisania :).

      Usuń
  2. W końcu doczekałam się kolejnego rozdziału :)
    Już myślałam, że zrezygnowałaś całkowicie .
    Tak jak wspomniałam w moim poprzednik komentarzu do Rozdziału 20. Jest to bardzo wyjątkowy blog mam nadzieje, że będziesz pisać dalej.
    Oby Itachi nie dowiedział się o Hidanie. Chociaż jestem strasznie ciekawa reakcji Itachiego jak by się dowiedział .

    Pozdrawiam :

    Yuna N
    [ in-the-dark-shinobi.blogspot.com ]

    OdpowiedzUsuń
  3. Witaj natrafiłam na twojego bloga dość przypadkowo. Z początku nie widziało mi się tego czytać. Tyle mroku w tak wesołej Sakurze, jednak zamiłowanie do postaci Itachiego nakazało mi czytać dalej, bo byłam ciekawa jak przedstawisz jego postać. Twój styl pisania mnie zachwycił. Między innymi dlatego też ruszyłam dalej z poznawaniem bloga i zrozumiałam czemu początek był taki a nie inny, ta cała metamorfoza po wojnie, a potem po poznaniu Itachiego. Usatysfakcjonowało mnie również zaprezentowanie Uchiha. Jak dla mnie bomba, na innych blogach jest ono błahe, bardzo mądry i dojrzały Itachi jest słodki i uroczy? Nie, nie, ja tego nie kupuję :) A ty zachowałaś cechy bohaterów oraz ich przemianę. Super, czekam na next notkę :)

    OdpowiedzUsuń